Konopny dziadek część 2

Wierzysz w przeznaczenie? Czy biznes może być wypadkową swojego rodzaju przeznaczenia? Urodziłem się w tym samym 1983 roku, w którym zmarł mój pradziadek. Dokładnie miesiąc przed jego śmiercią. Ja urodziłem się 4 sierpnia, a dziadek odszedł 4 września. Czyżby miesiąc trwało łączenie jego karmy i mojego przeznaczenia? Oczywiście to może być tylko zbieżność dat bez żadnego znaczenia, ale opowieści o pradziadku pamiętam od małego. I robiły na mnie takie wrażenie, jak na obecnej młodzieży i dzieciach robią historie bohaterów Marvella. O to, żeby robiły zadbała i moja babcia i moja mama. W opowieściach, w moich dziecięcych oczach pradziadek stawał się gigantem o nadnaturalnych mocach. I wiecie co? Po tym, jak podrosłem i wgłębiłem się w jego historię… dalej tak uważam.    

Trzy wojny! Trzy wojny przeżył w tym dwie światowe i trzecią małą prywatną wojnę. Wojnę o konopie z lokalnymi władzami za PRL (niektórzy nawet nie pamiętają czym był PRL – ja też nie pamiętam i znam ten dziwny twór państwowy tylko z opowieści).

Wybuch I wojny światowej przerwał poukładane życie nastoletniego Czesława Kwiecińskiego i jego gimnazjalną edukację. Wojna zniszczyła część jego rodzinnej miejscowości. Zniszczyła jego dom. Całe gospodarstwo spłonęło. Wojna nie oszczędziła ani planów na przyszłość, ani zbiorów, ani zwierząt. Pamiętam z rodzinnych opowieści o wojnie jak babcia powtarzała słowa pradziadka, że tylko konopie jakoś to wszystko przetrzymały, bo nie wymagały opieki i świetnie sobie same poradziły. Poradziły sobie jak pradziadek, który nie chcąc pozostawać ciężarem dla rodziny podejmował się różnych zarobkowych zajęć, ale też chciał mieć wpływ na swoje otoczenie i rzeczywistość, w której żył. Zawsze szukał czegoś więcej. W 1915 roku wraz z grupą lokalnej młodzieży współtworzył polskie Harcerstwo na terenie Szadku, a w roku 1916 w wieku 17 lat wstąpił w szeregi Ochotniczej Straży Pożarnej (sic!). Ktoś z Was myślał, żeby zrealizować dziecięce marzenie o Staży Pożarnej? To się nazywa determinacja!

Mało tego! Mając lat 19 rozbrajał w ramach służby w POW (Polskiej Organizacji Wojskowej) Niemców, którzy zapodziali się pod koniec wojny w okolice Szadka. Chwile później jako harcerz, ochotnik w Straży Pożarnej i członek POW zaciągnął się do 82 Syberyjskiego Pułku Piechoty w szeregach którego walczył. W 1922 przeszedł do rezerwy (w stopniu sierżanta). Przeszedł do rezerwy, ale nie zasypiał gruszek w popiele! Wrócił w rodzinne strony i działał dalej. W ramach tego działania zdobył miłość. Zdobył ją udanym szturmem na serce mojej prababki. Efektem tego szturmu był ślub w 1923 roku, a później urodziny dwóch córek. Pierwsza córka, której na chrzcie nadano imię Otylia, urodziła się w 1924, a w 1927 na świat przyszła moja babcia Ludwika. To ona snuła rodzinne opowieści o swoim ojcu, a moim pradziadku, opowieści, które tak zapadły mi w pamięć.         

Poza pracą na rzecz rodziny, pradziadek działał również na rzecz lokalnej społeczności. Chciał dawać coś od siebie innym, chciał działać dla innych, chciał robić więcej. Jakie były tego efekty? Zasiadał w Radzie Miejskiej, zorganizował Spółdzielnię Mleczarską (pomiędzy narodzinami swoich córek), udzielał się w lokalnym Kółku rolniczym i Banku Szadkowskim.  Był społecznikiem pełną gębą lub społecznikiem co się zowie! Do wyboru 😉

Plany na przyszłość pokrzyżowała mu kolejna wojna, tym razem II wojna światowa. Ale to już temat na kolejną historię…

Co to ma wspólnego ze mną? Gdzieś ten pradziadkowy głód działania w sobie mam. I konopie, o których wciąż ktoś w rodzinie mówił też. I chęć zmieniania świata, edukowania i pomagania również.

No to zmieniam, edukuję i pomagam.

Pamiętajcie, jak mawiał pradziadek: „wiedza jest najważniejsza, a konopie są dobre”

#dobrekonopie #konopienazdrowie #naturalnekonopie #hemperativa #konopiesadobre

Skontaktuj się z nami +48 536 55 77 66

Nasz sklep https://hemperativa.com/sklep/

Kategorie:
Tagi: