Konopny dziadek część 4 i ostatnia

– Obywatel Kwieciński Czesław?

– Tak!

– Milicja Obywatelska, Pan pozwoli z nami!

– A w jakiej sprawie? Jeśli mogę wiedzieć?

– Wszystkiego się dowiecie na komisariacie!

Niedługo później

– Obywatel Kwieciński Czesław?

– Tak! Przecież już mówiłem!

– Doniesienie mieliśmy, że narkotyki uprawiacie!

– Jakie narkotyki? Powariowaliście tutaj? Przecież wszyscy mnie tu znają!

– Może i znają, a młodzież deprawujecie, ludzie się boją! Koło domu krzaki Wam rosną. No ta, marihuana rośnie! Albo coś z tym zrobicie albo kłopoty będą!

– Jaka marihuana? Jakie narkotyki? To moje zwykłe Konopie są i to są dobre konopie! Od lat je tu mam!

I latami to trwało! Konopie od czasów PRL miały bardzo zły PR i nie ważne, że nie były żadną marihuaną. A pradziadek postawił na swoim. Konopie dalej sobie rosły!

Tymczasem wróćmy do przerwanego wątku z poprzedniej części i do dalszego ciągu historii konopnego dziadka.

Po roku władze PRL mojego pradziadka wypuściły. W końcu. Wielu po takich doświadczeniach (szerzej opisanych w 3 części historii) nie potrafiłby, mam wrażenie, wrócić do normalnego życia. A pradziadek? Wrócił do siebie. W przenośni i dosłownie. Wrócił do Szadku.

Jak już wiecie, pradziadek Czesław był człowiekiem, który w swoim życiu przetrwał wiele, wiele złego i pomimo tych życiowych przeciwności nigdy się nie poddał. Złe chwile zamienił na dobre. Po dwunastu miesiącach spędzonych w areszcie, ponownie wrócił w rodzinne strony. Ze względu na to, że koleje losu rzucały go w różne zakątki świata, tych powrotów było wiele, ale zawsze wracał do Szadku, bo chyba nie wyobrażał sobie życia w innym miejscu. Chyba nie widział innej drogi dla siebie, jak powrót do domu i dalsze wspieranie społeczności, w której się wychował i która go ukształtowała. 

Reaktywował Banku Spółdzielczego w Szadku, którego w 1951 roku (dzięki swojemu uporowi i zaangażowaniu) został prezesem. Nadeszły dla niego czasy, kiedy mógł w końcu spokojniej układać swoje życie. Znów zaangażował się społecznie, działał m.in. jako członek Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Działał nie tak, jak to teraz widzimy u niektórych polityków. Jakoś go „wielka” polityka nie kusiła. Bardziej był dla ludzi niż dla zaszczytów.

Dwie wojny światowe przeżył, a dopadła go jeszcze ta mała „wojna” o konopie. Lata sześćdziesiąte były pod tym względem dość wyjątkowe. Nikt nie chciał dać wiary w to, że konopie, które pradziadek siał wokół swojego pola są rośliną zupełnie inną niż konopie, z których uzyskiwało się susz do palenia. Nie łatwo było rozmawiać z urzędnikami i władzami, bo każdy wiedział lepiej, a dostępu do badań naukowych nie było, chęci poznania prawdy także. Tą walkę wiedzę i edukację pradziadek toczył do końca swoich dni, bo wiedział, ile warte są konopie i jak wiele można z nich uzyskać.

W 1968 roku pradziadek przeszedł na zasłużoną emeryturę. Biorąc jednak pod uwagę charakter pradziadka, było pewne, że nie po to, żeby odpoczywać. To nie leżało w jego naturze. Jeszcze zdążył się zaangażować się w działalność Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. W końcu przecież bojownikiem o Wolność był.

Pradziadek Czesław był społecznikiem z krwi i kości, dla mnie był także prawdziwym bohaterem. Za swoją działalność został odznaczony wieloma orderami. Kilka z nich to: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski,  Odznaka Zasłużonego Działacza Ruchu Społecznego, Złoty Krzyż Zasługi, Medal Zwycięstwa i Wolności, a także Medal za Wieloletnie Pożycie Małżeńskie (tak, kiedyś takie medale przyznawano 😉 ). Trochę tego się zebrało, ale mam wrażenie, że to i tak niewiele, patrząc jak dużo pradziadek Czesław wniósł w życie ówczesnych. Widać nie dla odznaczeń to robił. I dobrze.

Pradziadek po długim, wyjątkowo aktywnym i ciekawym życiu, pożegnał się z nami w 1983 roku, miesiąc po moich narodzinach. Być może był to kluczowy miesiąc połączenia dusz, może to było też kluczowe dla mojej przyszłości. Może….

Pozostało po pradziadku Czesławie wiele rodzinnych wspomnień i niesamowitych historii, zdjęć. I mam wrażenie, że jeszcze chwilę pozostanie pradziadek w naszych sercach.

Wszyscy, którzy go znali, wiedzieli, że to był wyjątkowy człowiek, dlatego w dowód wdzięczności i docenienia jego dokonań pośmiertnie otrzymał tytuł Szadkowianina XX wieku. Kto może się takim odznaczeniem pochwalić? Ja nie znam nikogo 😉

Czemu człowiek, którego nigdy nie poznałem osobiście, który odszedł równo miesiąc po moich narodzinach wywarł na moje życie tak duży wpływ? Czemu w ogóle zacząłem Wam opowiadać o moim pradziadku Czesławie? Historia życia pradziadka Czesława była inspiracją nie tylko do tych kilku tekstów, którymi się z Wami podzieliłem. Była też inspiracją dla mnie, dzięki niemu wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych i zawsze warto być dobrym dla innych, bo … po prostu warto. Cieszę się, że mogliście choć odrobinę go poznać, bo to dzięki pradziadkowi jestem jaki jestem, a konopie mam chyba w genach.

Działalność związana z konopiami to tradycja, do której wróciłem wraz z bliskimi, z którymi tworzę firmę Hemperativa i z którymi szukam nowych sposobów na wykorzystanie konopi nie tylko w kosmetyce i przemyśle spożywczym, ale także w przemyśle ciężkim, budownictwie i włókiennictwie. W mojej rodzinie konopie są od ponad 100 lat. Zaczęło się od siania konopi, aby zapobiec inwazji chwastów i pleśni, a teraz dzięki zdobyczom nauki zakres wykorzystania konopi jest praktycznie nieograniczony. Brak tylko wciąż edukacji. I to o edukację chcę zadbać.

35 lat później, wiejska, wąska asfaltowa droga gdzieś w Polsce

– Dzień dobry, Komenda Wojewódzka Policji, poproszę Pana do z nami radiowozu!

– Coś się stało?

– Dokumenty proszę!

– Jestem zatrzymany???

– To się okaże! Dokumenty proszę!

– O co chodzi?

– Dowie się Pan w swoim czasie! Co Pan wiezie?

– Konopie wiozę z pola

– Konopie? To znaczy marihuanę?!

– Konopie. Przemysłowe konopie, to nie żadna marihuana! Mam dokumenty na tą uprawę!  Jest certyfikowana

– Zatrzymujemy transport do wyjaśnienia, a Pan pojedzie z nami…

Wiecie, że wszystko było w porządku? Z papierami w porządku, bo cała reszta już w porządku nie była. Jak już odzyskałem konopie nie nadawały się na nic innego niż kompost. Czasy niby się zmieniły, a wiedzy w narodzie wciąż brak. Wciąż ktoś na widok rośliny z charakterystycznymi liśćmi donosi, gdzie trzeba, a ci którzy powinni mieć wiedzę, bo jest to ich obowiązkiem też jej nie mają. Cierpliwości i wytrwałości pradziadka mi trzeba, żeby coś zmienić. I zmienię. Po kimś to mam!

Pamiętajcie, jak mawiał pradziadek: „wiedza jest najważniejsza, a konopie są dobre”

A dlaczego są dobre?

Będę o tym pisał w kolejnych tekstach.

#dobrekonopie #konopienazdrowie #naturalnekonopie #hemperativa #konopiesadobre

Skontaktuj się z nami +48 536 55 77 66

Nasz sklep https://hemperativa.com/sklep/

Kategorie:
Tagi: